Przyszło nam żyć w ciężkich czasach. I choć jeszcze trzy lata temu nikt nie mógł spodziewać się tego, co nastąpi później, to dzisiaj już wiemy, że obecnie żyjemy w innym świecie. Przyszła epidemia, która zabrała wielu bliskich. Świat zatrzymał się na chwilę i zmieniły się warunki, w jakich funkcjonowaliśmy do tej pory. U wielu budziło to przerażenie, u innych bunt. I kiedy zdawało się nam, że na horyzoncie już pojawia się nadzieja powrotu do normalności, dotarła do nas straszna wiadomość o wojnie za naszą wschodnią granicą. Widmo śmierci, zniszczenia, bezmiaru nieszczęścia Ukraińców stało się po części także naszym doświadczeniem, kiedy zapukali do naszej Ojczyzny, do naszych drzwi. I zostali przyjęci jak swoi. To niebywałe, że przy tak świeżych jeszcze ranach, które wciąż niezabliźnione są świadectwem cierpienia Polaków, jakiego doświadczali od Ukraińców, dzisiaj to uchodźcy z Ukrainy stają się dla nas „swoimi”. Otwieramy dla nich nasze domy. Karmimy ich jak naszych najbliższych. Chcemy stworzyć im prawdziwy drugi dom, w którym będą mogli się czuć bezpiecznie. Świat zadziwiony obserwuje jak Polacy nie stawiają obozów dla uchodźców, ale otwierają im drzwi swoich domów i niosą im braterską pomoc.
Skąd w nas taka postawa? Oczywiście źródeł jest wiele, ale chciałbym napisać o dwóch, według mnie, najistotniejszych.
Po pierwsze jesteśmy tym Narodem, który sam wielokrotnie doświadczał co znaczy rosyjskie „wyzwalanie”. Wiemy jak okrutna jest machina dążąca do przywracania tzw. wielkiej Rosji, jak zawsze budowanej na krwi i zniewoleniu sąsiednich narodów. Stąd i nasz naturalny odruch empatii, utożsamienia się z cierpiącym i wykrwawiającym się narodem ukraińskim.
Po drugie, co jeszcze ważniejsze, nawet w obecnym czasie tak trudnym dla Kościoła w Polsce, wciąż w polskiej duszy obecne są podstawowe zasady ewangeliczne o miłości bliźniego i o miłosierdziu, które zawsze jest językiem miłości. Wielu ludzi dzisiaj żyjących być może z dala od wspólnoty Kościoła wciąż przecież nosi w sobie ten Boży pierwiastek tak mocno zakorzeniony we wszystkim co polskie. Nie da się tego ewangelicznego wektora wymazać z polskiej historii, a co za tym idzie z polskiej świadomości narodowej. On przetrwa w nas, Polakach, jeśli tylko nie przestaniemy być prawdziwie sobą. A to oznacza nieustanne odnawianie samych siebie właśnie w tym zakorzenieniu w chrześcijaństwie. Dla nas, członków wspólnoty Kościoła świętego, jest to mocne zobowiązanie do przechowywania tego niezwykłego skarbca wiary na polskiej ziemi i w polskich sercach, by budował on kolejne pokolenia.
W takim czasie bardzo ważne jest stawianie sobie podstawowych pytań o nasza wiarę, o to Kim jest dla nas Bóg, o to jakie miejsce zajmuje On w naszym życiu zarówno indywidualnym jak i wspólnotowym, wreszcie o sam Kościół jako o wspólnotę wiary, w której mamy szukać nadziei na jutro. Odpowiadając na nie, po raz kolejny stawiamy solidne fundamenty polskiej wspólnoty, która oparta na Chrystusowej Ewangelii może odpowiadać na wyzwania nawet najtrudniejszych czasów.
To właśnie dzięki żywej i świadomie przyjętej wierze możemy wciąż na nowo dokonywać wyboru Chrystusa; do Niego wciąż przychodzić; u Niego szukać poczucia sensu i wartości każdego dnia, także w chorobie i cierpieniu; z Nim odkrywać co znaczy prawdziwie żyć; wreszcie w Nim odnajdywać Prawdę o nas samych, Drogę do Ojca i Życie, które już nigdy nie przeminie.
Bardzo serdecznie zapraszam Was, drodzy Parafianie od św. Józefa na wspólną rekolekcyjną drogę, w której będziemy odkrywać na nowo fundamenty naszego wyboru Chrystusa, wspólnie odpowiemy sobie na podstawowe pytania o Boga i Jego miłość. W nowych a zarazem niezmiernie trudnych czasach poszukajmy razem tego jedynego trwałego i dobrego fundamentu, na którym można się oprzeć i jedynie na którym warto budować swoje życie. Tym fundamentem jest Chrystus: Droga, Prawda i Życie. Niech On nas zgromadzi na wielkopostnych rekolekcjach w naszej Parafii w tym czasie dziękczynienia Bogu za 40 lat duchowego wzrostu tej wspólnoty.
Już dziś proszę Was o modlitwę o dary Ducha Świętego dla wszystkich przeżywających rekolekcje. W sposób szczególny pokornie proszę o tę modlitwę osoby chore i cierpiące, które być może nie będą mogły przyjść do kościoła, a których duchowa jedność z nami ma wielką wartość i niesie ze sobą wielkie duchowe owoce. Zjednoczmy się jako wspólnota parafialna właśnie na modlitwie. Niech ona będzie dla nas źródłem nadziei, że Bóg jest blisko i daje wciąż ogrom swoich łask, dla tych, którzy do Niego się zwracają.
ks. Tomasz Gap